top of page

"Muzyka chóralna ma uzdrawiającą moc!"

Muzyka to najlepszy lek na cierpienie. Nie znajdziesz podobnego w żadnej aptece, ale znajdziesz go w drugim człowieku, bo to on właśnie pomaga uwolnić się muzyce.

Co szósty obywatel Szwecji śpiewa w chórze. To ich ulubiona forma spędzania wolnego czasu, dlatego istnieją tam nawet chóry dla tych, „którzy nie umieją śpiewać’. Nie dziwi zatem, że to Szwedzi zbadali ostatnio wpływ śpiewu chóralnego na zdrowie.

Z kolei badacze w Wielkiej Brytanii odkryli, że śpiewanie w chórze pomaga niektórym w walce z rakiem. Poprawiając nastrój wzmaga ich nastawienie do przyjęcia skutecznego leczenia i utrzymania remisji, czyli cofania się choroby.

Jak się okazuje ma to swoje przyczyny: szwedzkie badania wykazały zwiększony poziom tlenu i oksytocyny – hormonu szczęścia – u ludzi, którzy śpiewają razem. Zarówno tlen, jak i oksytocyna przyczyniają się do obniżenia poziomu stresu i ciśnienia krwi.

Z innych badań wynika, że członkowie chórów rok po przyłączeniu się do zespołu odznaczali się mniejszą niż wcześniej nerwowością.


Dlaczego tak się dzieje? – Głównym fizjologicznym przejawem wpływu muzyki na nastrój jest pobudzenie autonomicznego układu nerwowego – pisze psycholog, Tomasz Ciećwierz na portalu Psychologia.net.pl.– Oddziałuje ona także na produkowanie przez mózg neuroprzekaźników – dodaje. – Badacze twierdzą, że w mózgu istnieją specjalne struktury odpowiedzialne za odbiór muzyki i jej znaczenia. Z kolei reakcja emocjonalna na nią jest efektem współdziałania wielu obszarów. Zaangażowane są ośrodki zainteresowania, emocji, nagrody i motywacji. Różnimy się jako ludzie, stąd też tak odmienna reakcja każdego z nas na muzykę i odmienne gusta słuchaczy.


Agnieszka Gutfeld, psycholog prowadząca zajęcia z muzykoterapii dla osób chorych onkologicznie, której w dzieciństwie rak zabrał mamę, tak wspomina jedną ze swoich pacjentek:

– Kiedy Teresa przyszła do mnie na pierwsze zajęcia, była bardzo spięta. Jej usta układały się w podkówkę i ledwo mogła wydobyć z siebie kilka słów, żeby się przedstawić. Była tak smutna, zamknięta w sobie i zesztywniała z powodu napięcia, że pomyślałam sobie, że już zapewne nie wróci. Byłam więc bardzo zdziwiona, kiedy pojawiła się na kolejnych zajęciach, choć tak jak poprzednio nie zdradzała cienia pozytywnych emocji. Tak było przez kilka sesji. Przychodziła jednak systematycznie i w końcu, pewnego dnia coś pękło… To był prawdziwy cud. Zaczęła się istna metamorfoza. Z zajęć na zajęcia Teresa promieniowała coraz większą radością, otwartością, kobiecością, pewnością siebie. Bardzo otworzyła się przed grupą, nabrała chęci do życia i zaczęła się pięknie uśmiechać. Wiosną, z kobiety smutnej, ubranej zawsze w ciemne, smutne stroje, przeistoczyła się w kobietę, u której zaczęłyśmy podziwiać kreacje w przepięknych kolorach od błękitu po karmazynową czerwień. Mimo dojrzałego wieku zaczęła się też ubierać w odważne błękitne, koronkowe sukienki, a każdy element stroju i wyglądu dopasowany był do całości z niezwykłą precyzją. Teresa opowiadała kiedyś w grupie, że gdy poszła do swojej prowadzącej pani doktor, ta nie mogła uwierzyć własnym oczom. Powiedziała Teresie, że wygląda pięknie jak kwitnący kwiat. Kiedy zapytała: – Co się stało, że tak wspaniale pani wygląda? Jak pani to zrobiła? – usłyszała odpowiedź: – Chodzę na muzykoterapię. Pani doktor uśmiechnęła się tylko i powiedziała: – To proszę robić to dalej.

Muzykoterapia pomaga wydobyć wewnętrzny potencjał każdego człowieka, niezależnie od jego umiejętności czy predyspozycji muzycznych – podkreśla Agnieszka Gutfeld. – Jej dobroczynny wpływ może przynieść korzyści każdemu, na co dzień, zarówno w ramach profilaktyki zdrowotnej, jak i w leczeniu rozmaitych chorób. Muzykoterapeutka twierdzi, że odpowiednio dobrana muzyka uczy przeżywania przyjemności, rozładowuje negatywne emocje, wspomaga pracę systemu immunologicznego, pomaga w odnalezieniu sensu i celu w życiu, wpływa na poprawę relacji interpersonalnych, zmniejsza poziom odczuwanych dolegliwości, takich jak ból, zmęczenie i osłabienie. Daje nadzieję, wiarę i pobudza ducha do walki z chorobą.


Od trzydziestu lat walcząca z przewlekłą, nieuleczalną chorobą kobieta, która przeszła już kilkanaście operacji, mówi, że muzyka to najlepszy lek na cierpienie. – Nie znajdziesz podobnego w żadnej aptece, ale znajdziesz go w drugim człowieku, bo to on właśnie pomaga uwolnić się muzyce.


Nie jest trudno znaleźć zespół, chór, w którym będziesz mógł przyjemnie spędzić czas. Nasz chór prowadzi nabór cały rok, możesz przyjść w każdej chwili. Zapraszamy!

"Ucha nadstawiam, słucham jak gra. Muzyka we mnie, w muzyce ja..."



 
 
 

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page